wczytywanie

Dziady Śmiguśne

Legenda o Dziadach Śmiguśnych ma ścisły związek z najazdem Tatarów na klasztor w Szczyrzycu, który miał miejsce w 1259 roku. Tatarzy po tym wydarzeniu gnali jeńców na południe i gdzieś w okolicach Porąbki dokonali ich selekcji: tych, którzy nie mogli iść - powiesili, a tych którzy byli w lepszym stanie, puścili wolno, obcinając im uprzednio języki, tak aby nie mogli nikomu opowiedzieć o tym, co zaszło. Jeńcy przyodziali się w słomę, aby było im cieplej, a następnie rozpierzchli się po okolicznych wsiach, gdzie dobrzy ludzie udzielili im schronienia. Akcja rozgrywała się właśnie w okolicach Wielkanocy.

Na pamiątkę tych wydarzeń miejsce sądu do dziś zwane jest przez miejscowych „Wisielnicami”, natomiast począwszy od dawnych czasów po wsi w „lany poniedziałek” chodzą kawalerowie przyodziani w słomiane stroje. Nic jednak nie mówią, a wydając tylko charakterystyczne dla osoby z obciętym językiem dźwięki – pojękiwanie i turkotanie – polewają wszystkich wodą.

Na przestrzeni lat ubiór Śmiguśnioka wykonywany był tradycyjnie ze słomy. Mężczyźni czasem po prostu okręcali się słomianymi powrósłami, a pod spód zakładali kożuchy kudłami na wierzch lub „kufajkę” albo prawdziwy wełniany sweter oraz cajgowe (drelichowe) portki. Buty zazwyczaj zakryte były słomą, choć czasami nogi powyżej butów owijali powrósłami.

Charakterystyczną czapkę wykonywano w kształcie stożka, z trzema lub czterema warkoczami na końcu – były one puszczone luźno z wierzchołka czapki, a jeśli były krótsze - sterczały na boki. Czasem ozdabiano je także różnokolorowymi wstążkami z bibuły. Na twarz Śmiguśnioki zakładali maskę zrobioną najczęściej z baraniej skóry z wyciętymi otworami na oczy i usta, później maski robiono również z tkaniny. W przypadku braku maski smarowano twarz sadzą.

 

do_gory